......
powrót na str.główną                                                                                                      kwiecień 2004
                                      
                                   Maciek Bednarz  o swojej WSK "Kobuz"
strony o WSK - najpopularniejszym polskim motocyklu                                zobacz także:   http://republika.pl/shl_gazela/index1.html                 http://shl.republika.pl/album/index1.html       
http://shl.republika.pl/index1.html       http://republika.pl/fenix_prawojazdy/index1.html                                       stona gł.  WSK  http://republika.pl/wsk_fenix
Witam wszystkich wueskowiczów.. Moją WSK  Kobuz kupiłem  w czerwcu 2003r.  od pana Kuśpika. Kolorek pomarańczowy 
(bak, boczki i obudowa lampy) oraz czarny ( błotniki).  Ale nowy lakier czeka na koniec remontu mojej SHL i kolejne jakieś 
pieniądze:  zafunduje mu nową warstwę. Poprzedni właściciel na odpryskach lakieru porobił takie zaprawki-plamy czerwoną 
farbą (widać na zdjęciu). Motor był w Trzebieńczycach koło Zatora i jest z przełomu 1975 i 1976 roku (na ramie jest rok  75 ale 
kupiony był w  76 i tak jest w dowodzie -niestety wyrejestrowany). 
Jestem teraz jego drugim właścicielem i sądzę, że nieprędko oddam go trzeciemu. Jeżeli oddam!  Zapłaciłem za niego 
250 złotych + 20zł. za dodatkowe części (przydały się). 
Początkowo były straszne problemy z odpalaniem:   kompresji -jak się potem okazało-  prawie nie było i akumulator to 
całkowita padlina, ledwo dało się go trochę naładować. Pierścienie zmieniłem i problem znikł. Tylko akumulator za niedługo 
siadł, nawet nie dało się go naładować prostownikiem. Ale ponieważ był jeszcze na gwarancji, wiec go zareklamowałem-   
dostałem 60 złotych zwrotu a nowy kupiłem za 55. Czysty zysk. Od tamtego czasu tylko parę razy siadło mi ładownie i kończyło 
mi akumulator zwykle jakieś 5-10 km od domu. 
Teraz jakoś się to wszystko uspokoiło,  jak posprawdzałem instalację i popodpinałem luźne kabelki (nie zawsze stykały). 
Więcej problemów nie mam, tylko zawsze przed jazdą trzeba trochę pogrzać silnik :jak jest gorąco to nawet nie, ale tak do 20 
stopni, to trzeba żeby pochodził z minutę spokojnie to już potem wszystko jest elegancko. 
Co do moich gleb to ja miałem tylko dwie  konkretniejsze-   jedna to przednie koło mi uciekło i położyłem ją na żwirze (stąd 
klamka sprzęgła od MZ bo nie było od WSK). A druga to z kumplem weszliśmy za szybko  
/od fenixa: pewnie chodzi o zbyt 
szybkie wejście w zakręt / 
  i wlecieliśmy to rowu. Motor nie ucierpiał. 
Poprzedni właściciel musiał ładnych parę razy zaliczyć glebę, bo po prawej stronie baku jest dość spore wgniecenie od 
teleskopu, a po lewej jest też, ale niewielkie. Póki co - to wszystko.  Kiedyś opiszę  jeszcze inne  problemy.