strony fenixa  /str. główna/                        autor:  Ryszard Chustecki - fenix                                                               luty 2004

wsk - przeróżności       ... oh, ale "bajzel" !  /łódzki oczywiście/
WSK - najbardziej popularne  polskie moto    zobacz też: "SHL Gazela i inne..." >>>    Fotoplastikon Fenixa >>>        "Album SHL M11">>>
....................
 Tak, tak - to już kilka lat tradycji i zwyczaju, że na łódzki "bajzel" przyjeżdza się, jak na starodawne jarmarki. Po to żeby zjeść bigos  
/no może -jak ktoś woli - naleśniki francuskie/,  wypić  kilka piw.  A przy okazji coś kupić... często zresztą będą to motocyklowe 
ciuchy lub tajwańskie manetki, które od wielu miesięcy czekają na klienta w ...moim mieście. Bo na "bajzel" jeździ się po to, żeby 
tam po prostu pobyć chociaż parę godzin, pooddychać świerzym, motocyklowym powietrzem.
A co można było znaleźć "w  temacie  wueski" ?  Całych lub choćby w miarę kompletnych WSK - staruchów jak na lekarstwo. A te, 
które stały - to raczej eksponaty na pokaz. Tak wynikało z proponowanych cen.  Za to szpejów przeróżnych cała masa: chyba 
wszystko, co potrzebne do renowacji. Choć też ich stan najczęściej przypominał zaniedbany skup złomu. Dziwne - ale nie ma 
jeszcze zwyczaju oferowania detali po renowacji, odnowionych. 
A przecież nie wszyscy zbieracze chcą babrać się po łokcie w rdzy. Tak, tak : bywało, że spotykałem ludzi pytających wprost - a nie 
masz czegoś w lepszym stanie? Coś gotowego do zamontowania? Zresztą ja sam szukałem np. kierychy Dudka. Nawet jedną 
znalazłem - już zniekształconą  ździebko,  porysowany chrom ze śladami rdzy.  Cena?  Gość był szczery: czekam na prawdziwego 
amatora - oddam za 70 zł.  Hmm, chyba nie jestem  p r a w d z i w y m  amatorem, bo ...nie kupiłem.
Ale sama atmosfera łódzkiego  "bajzlu" jest przecudna - jedyny warunek:  p o g o d a.  Połowa ludzisków już koło południa chodzi 
"naładowana"  jak amerykańskie bombowce nad Berlinem w czterdziestym piątym. Ale mimo to atmosfera ciągle jest w porządku:
wzajemna sympatia, rozmowy, pozdrowienia i wersalska uprzejmość. Choć tej drugiej chyba coraz jakby mniej.
Łukasz "PROCu" mieszka o rzut beretem od tej imprezy. Nic więc dziwnego, że jest  jej stałym bywalcem. Tak ocenił 
"jesienny"  MOTO-WETERAN-BAZAR:

W porównaniu do wakacyjnej (lipcowej) imprezy, na ostatni weteran przyjechało o wiele więcej ludzi zwiedzających, 
kupujących i sprzedających. Praktycznie 100%  stoisk było zajęte przez sprzedawców. Tradycyjnie też można było znaleźć 
ciekawe okazje jak i mocno zniszczone przedmioty o  kosmicznych  cenach. Do okazji można zaliczyć oryginalne tłoki do 
WFM i WSK w cenie 15zł.  Mimo tego,  że tłoki nie były dobrze widoczne to w parę minut rozeszły się po stadionie.
Mimo wielu godzin  zwiedzania  weterana spotkałem tylko jedną SHL, która była w dobrym stanie.  Motocykl miał dużo 
chromu i ciekawe lakierowanie. Poza tym wyjątkiem można było kupić jeszcze, bodajże trzy SHL-ki, niestety w
nieciekawym stanie.  Fani Junaka tez mogli się czuć rozczarowani. Junaków było  (nie było)  jak na lekarstwo. Można było
oglądać  Janka  mojego znajomego, który cieszył się dość dużym zainteresowaniem ze względu na bardzo dobrą 
renowację. Ogólnie czułem się rozczarowany tak małą ilością polskiej motoryzacji jak i małą ilością ciekawostek typu
quad z motorynki,  "Małe Czarne"  lub futurystycznych wizji motocyklowych tunerów.